Strona główna » Niezbędnik kulturowy » Humor „w trendzie” (uwagi do listy nominacji plebiscytu MSR 2024)

Humor „w trendzie” (uwagi do listy nominacji plebiscytu MSR 2024)

Na liście dwudziestu nominowanych do MSR 2024 znalazły się dobrze już osadzone w komunikacji młodzieży słowa, takie jak: sigma, GOAT, rizz, slay, delulu czy bambik. Osiągnęły status jednostek – jak mówią młodzi – „mainstreamowych” i ze względu na pragmatyczną przydatność do szybkiej waloryzacji osób lub zjawisk pozostaną na długo. Konteksty użycia zawsze cieniują te znaczenia w zależności od tego, czy intencją użytkowników jest wyrażenie prawdziwego  podziwu czy też ironiczny komentarz. Zawsze jednak porozumienie realizuje się tu na podstawie pewnej konwencji humoru (mniej lub bardziej eksponowanego), przyjętej w danej społeczności, tworzącej jakiś środowiskowy -lekt, czyli odmianę języka.

Humor jest jedną z odwiecznych motywacji do kreowania nowych znaczeń wśród młodzieży, także w socialmediowych społecznościach. Coraz częściej jednak ludyczność produkowanych znaczeń jest celem samym w sobie. Wystarczającym powodem jest bowiem absurd, groteskowość, karykaturalność, wpadające w ucho brzmienie, skojarzone niekiedy z utworem muzycznym, lub kształt graficzny wyrazu, aby znalazły się „w wiralowym trendzie” jednostki, takie jak azbest, czemó, glamur lub fe!in.  W dodatku tylko osadzenie w odpowiednim kontekście pozwala na rekonstrukcję ich niestabilnej treści. Podobnie się dzieje z niezwykle popularnym wśród pokolenia Alfa językowym „zapychaczem”, czyli słowem skibidi, które „wylansowało” się na skibidi toilet (odniesienie do serii filmów z motywem walki ludzi-toalet i ludzi-kamer), ale dziś jest elementem wielu połączeń wyrazowych zarówno o pozytywnym (np. skibidi sigma), jak i negatywnym odcieniu (np. skibidi Ohio, skibidi rizz). Komiczny wydźwięk absurdu, groteskowe przejaskrawienia, łamanie tabu czy tzw. „humor toaletowy” to stałe zjawiska w realizacjach slangowych. Co ciekawe, są one typowe dla młodzieżowej karnawalizacji, której efektem jest tiktokowy folklor. Na niego składają się treści urągające powszechnie akceptowanej estetyce, trywialne, dowolnie zmiksowane, znaki (językowe)  pozbawione arbitralnego sensu lub niedorzeczne gry-wyzwania, o których młodzież mówi: „tak głupie, że aż śmieszne”, nazywając je brainrotem albo w liczbie mnogiej – brainrotami. Językową konsekwencją masowo produkowanych i upowszechnianych wirali jest choćby dziwaczne zawołanie: oi oi oi baka lub (mało empatyczne) wykrzyknienie womp womp, a metaforycznym uzasadnieniem –  jaskrawozielony kolor bezczelnej, nieposkromionej „niedojrzałości”, wymykającej się wszelkim zasadom, jak w słowie brat. Ewokowana przez nie postawa jest ciągle żywa, to dalekie echo post-gombrowiczowskiej „zieloności”, tęsknoty za tym, co świeże, nieokiełznane i spontaniczne.

Wydaje się, że na tym tle pozytywnie  wyróżnia się aura. I to nie tylko ze względu na przypisywane jej znaczenie  – stopień, jak się jeszcze do niedawna mówiło, „prestiżu ” danej osoby. Dodatnie lub ujemne punkty aury zmaterializowane w postaci liczb (ich wielkość to kolejny przykład nonsensownej hiperbolizacji) budują swoiste „pole energetyczne”. Stanowią (a może bardziej uzasadniony byłby czas przeszły) wiralowy trend na TiKToku z liczbą kilkuset milionów postów. Uśmiechamy się, gdy aura to „+ 12847” lub  smucimy przy aurze „– 2847”. I to jest jakiś konkret!  „Jak się zdobywa aurę, to człowiek uniknął jakiegoś zawstydzenia, jest z siebie zadowolony” – tłumaczy nastolatek. I tego się trzymajmy!

Opracowanie: 20.11.2024, Anna Wileczek

Ilość słów: 537